Co się dzieje, kiedy dajesz napiwki? Czy na pewno dobrze to robisz?

barista kelner know-how napiwki obsługa restauracja

Grupa znajomych umówiła się na pizzę w centrum miasta. Młodzi ludzie, jeszcze przed trzydziestką. Kiedy kelnerka przyniosła rachunek, zdecydowali się na płatność kartą. Kelnerka już wie, że prawdopodobnie nie mają żadnej gotówki, w tym drobnych, więc ominie ją napiwek. Tym razem ma jednak szczęście, ale tylko dzięki temu, że jeden z gości pracował kiedyś w gastronomii. – Wyskakiwać z forsy – pogania znajomych – Chyba nie wiecie, że gdyby nie tipy, jej pensja to byłoby zaledwie kilkaset złotych. 

adult-1846137_1920

No właśnie. Ile zarabia kelner? Czy napiwki oznaczają dla niego drugą wypłatę, czy raczej są jej integralną częścią? W sieciówkach i barach szybkiej obsługi z tak zwanymi „tipami” bywa kiepsko. Magda, obecnie studentka psychologii na UW, próbowała pracować właśnie w takim miejscu, ale roboty huk, a sam zysk – marny.

Bardzo różnie płacą w gastronomii. Zdarzyło mi się, że ktoś proponował mi 7 złotych za godzinę. Najczęściej jednak dostaję jakieś 10-11 złotych – opowiada. – Tak czy siak, zasada jest jedna – pracodawca zawsze obstawia, że wypłata „uzupełni się” z napiwków. Żal ich ściska, że moglibyśmy mieć solidną podstawę i dodatkowe profity właśnie z tipów.

Dlaczego więc Magda się na to godzi? Bo obecnie pracuje w knajpie na Starym Mieście, gdzie ruch jest spory. Dzięki tipom, w dobry weekend jest w stanie dorobić około 150 złotych dziennie.

oktoberfest-968232_1920

Spokojnie. Nie jest tak znowu bajecznie. U nas w knajpie dzielimy się napiwkami. Część oddaję kucharzowi i część pani ze zmywaka. Tak jest uczciwie, i z tego co wiem, tak się robi w większości lokali. Dzięki tipom udaje mi się mieć w miarę dobrą wypłatę, mogę się z tego utrzymać. Najgorzej jest w miesiącach, w których jest mniejszy ruch, poza sezonem, w okolicach stycznia i lutego.

Faktycznie. Dzielenie się napiwkami z całą ekipą restauracji to częsta praktyka, bo przecież kucharz, który się stara, też powinien zostać jakoś nagrodzony. Jednak jego stawka jest o wiele wyższa niż ta kelnerska.

U mojej znajomej kelnerzy nie dzielą się tipami z innymi pracownikami, bo kiedyś dowiedzieli się, ile zarabia kucharz. Stwierdzili, że to on powinien im coś odpalać za cierpliwość. Ale wiem, że nie każdy kucharz dostaje dobrą dniówkę. To wszystko zależy od knajpy i lokalizacji – dodaje Magda.

waiter-1893436_1920

Adrian jest właścicielem jednego z warszawskich lokali sushi. – Zupełnie nie wnikam w kwestię podziału tipów pomiędzy pracownikami. Ale ostatnio ekipa zaczęła na mnie naciskać odnośnie napiwków doliczanych do płatności kartą. Dla nich super, tylko dla mnie to męczarnia. Muszę od tego odprowadzać podatek dochodowy, robić dodatkowe rozliczenia, ogólnie, średnio mi się to podoba.

Kelnerzy mają zupełnie inne zdanie. Dla gości to duża wygoda. Nie trzeba zostawiać „miedziaków” i czuć się głupio, kiedy po prostu nie ma z czego nazbierać napiwku. Nie mają też żadnych oporów, aby poinformować gościa, że istnieje taka możliwość. Czasem piszą to na przykład na rachunku. Każda metoda jest dobra.

restaurant-690975_1280

Wojtek, który pracuje w ścisłym centrum Warszawy, prawie codziennie jada lunch na mieście.  – Uwielbiam ten moment, kiedy mogę się na chwilę wyrwać. To taka moja mała przyjemność. Chodzę zawsze do tej samej restauracji i kelnerki znam już dosłownie po imieniu – śmieje się. – Zawsze zostawiam tipa, ale czasem zapomnę gotówki, a nie dać nic dziewczynom, które tak dobrze mnie znają, to wstyd. Tak więc ja bym chętnie doliczał tipy do płatności kartą!

Jednak nie każdy gość z taką chęcią zostawia napiwki. Bywają i tacy, którzy uważają, że to przesada. Wojtek czasem obserwuje innych i widzi, że napiwki zostawiane przy płatności gotówką, to zazwyczaj jakieś 2 złote, a przy płatności kartą nie daje się nic. Nie każdy pracował w gastronomii i nie każdy wie, że napiwki są „wliczone” w miesięczne wynagrodzenie kelnera.

Kiedyś słyszałem dyskusję, że kelner powinien zapracować na napiwek, a to się rzadko zdarza. Ja myślę, że zawsze można znaleźć powód, żeby nie zostawić pieniędzy, zwłaszcza, jeżeli za posiłek i tak zapłaciliśmy sporo. 

Magdę nie denerwuje wcale brak możliwości doliczania napiwków do płatności kartą. Do szału doprowadza ją za to brak serwisu wliczonego w obsługę większych grup gości.

Nie wiem, jak to się dzieje, ale grupy powyżej sześciu osób zazwyczaj nie zostawiają nic! A obsługa takiego stołu to spory wysiłek, poza tym, taka grupa na długo blokuje miejsca. Nabiegam się sporo, a nic z tego nie mam.

e6hjqab7uea-dan-gold

Adrian, który na razie nie chce pozwolić pracownikom na wliczanie serwisu, uważa, że to ostateczność. – To odstrasza gości i daje im do zrozumienia, że są dla restauracji problemem. Napiwki to indywidualna sprawa, nie mogą być narzucone!

Złoty środek pewnie nie istnieje. Historie o napiwkach, które obiegają świat gastronomii, są naprawdę niezwykłe. Szefowie, którzy każą sobie zostawiać procent z napiwków, albo nawet tacy, którzy żądają, by oddawać im całość – takie rzeczy też się zdarzają. Zdarza się również, że gość zostawi wyjątkowo suty napiwek, taki, który pamięta się do końca życia.

Czy tego chcemy, czy nie, napiwki były, są i będą. Dla jednych wyznaczają byt, dla innych – będą problemem. I tak każda grupa robi tak, żeby wyjść na tym jak najlepiej. Tak zapewne będzie, póki lokale będą w tradycyjny sposób, za pomocą obsługi kelnerskiej, przyjmowały głodnych gości.