
Mariaż nowojorskich i azjatyckich inspiracji w warszawskim MODzie.
Takiej knajpy nie powstydziłby się ani Londyn, ani Nowy Jork. Tymczasem jest sobie na zacisznej ulicy Oleandrów w Warszawie. Pozornie dziwaczne połączenie cukierni z bistro okazało się strzałem w dziesiątkę. Wszystko dzięki talentowi szefa kuchni Trisno Hamida oraz pomysłowości i otwartości Kamili Mroczkowskiej i Patrycji Jaskólskiej, które to miejsce stworzyły.
Jak długo MOD jest na rynku?
Kamila Mroczkowska: Od 1 sierpnia ubiegłego roku. Wtedy, po dwóch ciężkich miesiącach przygotowań, zdecydowaliśmy się otworzyć drzwi restauracji dla naszych gości.
Patrycja Jaskólska: Pierwsza nasza marka – MOD donuts – pojawiła się na rynku we wrześniu 2014 r. Pączki, wtedy produkowane w domu, trafiły do kultowej kawiarni My’o’My, która podjęła stałą współpracę z MOD donuts. To zmobilizowało nas do stworzenia własnej kuchni produkcyjnej. MOD donuts zdobywały rzeszę fanów w Warszawie, zainteresowanie pączkami rosło, a wraz z nim – presja związana z otwarciem własnego miejsca.
KM: Po sześciu miesiącach poszukiwań lokalu trafiłyśmy na ulicę Oleandrów i od pierwszej chwili wiedziałyśmy, że pod tym adresem musi powstać MOD. Kameralny klimat wąskiej uliczki, niegdyś ulicy rzemieślników, okazał się idealny, żeby stworzyć miejsce z ręcznie robionymi pączkami.
Co było inspiracją?
PJ: Tak na prawdę koncept połączenia produkcji pączków i kuchni francusko-azjatyckiej nie był w planach.
KM: MOD powstał z tęsknoty. Chodziły za nami wspomnienia ręcznie produkowanych pączków z Brooklynu oraz boom na ramen, jakim był owładnięty Nowy Jork, kiedy mieszkałyśmy w Stanach. No i pojawił się Trisno, który szukał lokalu na własną restaurację. Było to pozornie mało logiczne połączenie, ale okazało się całkiem udane. W MOD zarówno na talerzach, jak i we wnętrzu, przeplata się paryski szyk i nowojorski luz.
Co okazało się największym wyzwaniem przy starcie?
KM: Wyzwaniem było znalezienie odpowiedniego lokalu. Kiedy znalazłyśmy już ten właściwy, musiałyśmy poradzić sobie z wszelkimi kwestiami technicznymi związanymi z remontem.
PJ: Kiedy samodzielnie projektujesz wnętrze, musisz w bardzo krótkim czasie stać się specjalistą od spraw budowlanych. Poszukiwanie odpowiednich materiałów i sprzętów było dla nas najcięższym momentem, ale satysfakcja po ukończonym remoncie była ogromna!
Ile czasu zajęło Wam uzyskanie wszystkich wymaganych dokumentów i pozwoleń?
PJ: Wszystkie pozwolenia udało się zdobyć w dwa miesiące. W lokalu, który znalazłyśmy, znajdowała się już wcześniej gastronomia, dlatego wiele pozwoleń musiałyśmy tylko odświeżyć czy przepisać.
KM: Miałyśmy to szczęście, że właściciel lokalu był bardzo pomocny, gdy szybko potrzebowałyśmy uzyskać zgodę wspólnoty na koncesję alkoholową.
Jak powstawał biznesplan – czy pracowałyście nad nim samodzielnie czy korzystałyście z doradców lub literatury?
PJ: Biznesplan tworzyłyśmy samodzielnie. Przydatna okazała się wiedza ze studiów, a konkretnie przedmiot „Zarządzanie przedsiębiorstwami”, który miałam na Organizacji Produkcji Filmowej i Telewizyjnej.
KM: Wydaje mi się, że najlepiej jest tworzyć biznesplan samodzielnie, ponieważ nikt lepiej nie opisze twojego projektu niż ty sam.
PJ: Dobry biznesplan to podstawa, pomysł na interes najlepiej weryfikuje kartka i zapisane na niej cyfry. W kwestiach zarządzania finansami najlepiej zasięgnąć rady u specjalistów.
Największa niespodzianka przy otwarciu.
KM: Wiedziałyśmy, że media i blogosfera związana z kulinariami działają w Warszawie bardzo prężnie. Celowo nie publikowałyśmy daty otwarcia aby mieć czas na sprawdzenie swojego zespołu.
PJ: Sporym zaskoczeniem był artykuł pani Joanny Mróz z Frobloga, która odwiedziła nas incognito już w pierwszą sobotę po otwarciu. Wpis wzbudził ogromne zainteresowanie MODem i przyciągnął tłumy gości. Sprostać oczekiwanioem – to było to dla nas duże.
Jaką radę dałybyście osobie, która planuje podobne przedsięwzięcie?
PJ: Znajdź partnera, zawsze łatwiej dzielić z kimś odpowiedzialność.
KM: Bądź konsekwentny. Grunt to nie porzucać swoich pomysłów i słuchać intuicji.
Jak znaleźć dobrego szefa kuchni?
KM: Na to pytanie odpowiedzi nie znamy, ponieważ nigdy szefa kuchni nie szukałyśmy. Tris, któremu oddałyśmy kuchnie MOD w opiekę, to nasz przyjaciel. Decyzja o współpracy została podjęta naturalnie – on szukał lokalu, a nasz był dla nas za duży.
PJ: Łączy nas wspólne poczucie smaku, estetyka i wizja. Myślę, że to bardzo ważny aspekt w kwestii współpracy z szefem kuchni.
Czym kierowałyście się przy rekrutacji i jakimi kanałami docieracie do kandydatów?
PJ: Część naszego zespołu to osoby, które wcześniej znałyśmy. Pozostałych osób szukałyśmy przy pomocy mediów społecznościowych. Bardzo pomocni okazali się nasi przyjaciele, którzy dzielili się tą informacją.
KM: Cenimy kreatywność i indywidualizm – czasem to ważniejsze niż doświadczenie. Dlatego podczas rekrutacji wybierałyśmy ciekawe osobowości, którym spodobała się nasza wizja stworzenia wyjątkowego miejsca.
W czym upatrujecie wasz sukces?
PJ: W naszej wspólnej wizji, którą konsekwentnie realizujemy.
KM: I w wytrwałości. Prowadzenie restauracji to naprawdę ciężka praca. Trzeba mieć też szczęście i znaleźć się w dobrym miejscu, w dobrym czasie.