Po latach zastoju Hala Gwardii ponownie tętni życiem

Zaledwie 2 tygodnie temu Warszawiacy zyskali nowe, a już okrzyknięte prawdziwym odkryciem, miejsce na kulinarnej mapie miasta. O tym otwarciu było głośno już od kilku miesięcy – nie tylko ze względu na ciekawą koncepcję gastronomiczno – targową, ale też interesującą rewitalizację tego kultowego miejsca.

Hala Gwardii to bliźniaczy względem Hali Mirowskiej budynek, powstały na przełomie XIX i XX wieku. Początkowo pełnił funkcję handlową, jako największy warszawski sklep, po wojnie znajdowała się tu zajezdnia autobusów, a następnie Milicyjny Klub Sportowy „Gwardia”. Pod koniec XX wieku hali przywrócono jej pierwotne przeznaczenie, lokując w jej wnętrzach supermarket MarcPol. Od czasu upadku sklepu, hala stała pusta, czekając na lepsze czasy, które wreszcie nastały, dzięki staraniom obecnych władz miasta. Zależało im na tym, by po latach hala odzyskała swój pierwotny klimat i przeznaczenie, nie tracąc przy tym niepowtarzalnego charakteru. Celem nadrzędnym było to, by miejsce to stało się nie tylko miejscem handlu, ale też spotkań Warszawiaków, które opierać się będzie na trzech filarach: targu, gastronomii i kulturze.

Wewnątrz hali znajduje się ponad 20 stanowisk restauracyjnych, wśród nich znane Warszawiakom restauracje, takie jak Tel Aviv Urban Food, Warburger, Krowarzywa, Kiełba w Gębie, jak i nowe miejsca, jak Melt Cheese & Wine, Madeira Ryby i Owoce Morza, Shiso Noodle Bar czy San Esco bar. Oferta jest bardzo zróżnicowana – od kuchni polskiej, przez gruzińską, indyjską, hiszpańską, włoską, azjatycką, aż po kolumbijską.

Gustowne, nawiązujące do architektury hali stoiska targowe są mocno zróżnicowane, coś dla siebie znajdą tu mięsożercy, wielbiciele serów z całego świata, ale też weganie. Wśród stoisk są także m.in. wyroby cukiernicze, produkty z własnych, ekologicznych hodowli, rękodzieło takie jak produkty z wikliny i inne.