Restauracja której trudno się oprzeć i wcale nie wpada się do niej „przy okazji” – By the way z Gdyni

By the way Gdynia Katarzyna Stanek restauracja

By the way… to młodziutka, ale przemyślana restauracja ze świetną energią i ciekawym menu, znajdująca się w samym centrum Gdyni. Spotkaliśmy się z jej właścicielką Katarzyną Stanek i podpytaliśmy o pierwsze miesiące działalności lokalu oraz rady dla przyszłych restauratorów.

IMG_1920

Otworzyliście By the way… w połowie stycznia. To zaledwie cztery miesiące temu, a widać, że wiele w tym czasie się u Was wydarzyło. Macie świetne recenzje, piękne wnętrza, ciekawą kartę. Jak to się zaczęło? Co skłoniło Cię do otwarcia restauracji i jakie są Twoje wrażenia po pierwszych miesiącach?

Sam początek to był przede wszystkim czas badania reakcji Gości na nasze dania, wnętrze i obsługę. Przykładamy ogromną wagę do produktów, z których tworzymy nasze dania, starannie i wnikliwie dobieramy dostawców i towary. Dbamy by były regionalne, sezonowe, ekologiczne i najwyższej jakości. Dlatego tak bardzo ciekawiły i ciekawią nas reakcje Gości. Kozia Rura, Rumska Komitywa Ekologiczna, czy Lawenda, to tylko niektórzy z naszych dostawców. W ciągu pierwszych miesięcy zorganizowaliśmy kilka bankietów zamawianych, każdy na ok. 12-14 osób, przygotowaliśmy „weekend z wołowiną” w czasie którego podawaliśmy 5 rodzajów steków, tatar i burgery. W Pierwszy Dzień Wiosny zadebiutowała nasza nowa, wiosenna karta, a w niej potrawy nowe i te które Goście znają, w nowszych wiosennych odsłonach. Wraz z „Gdyńskim Szlakiem kulinarnym” gościliśmy młodych kucharzy (6-12 lat), którzy pod czujnym okiem rodziców i naszych Pań Soni i Beaty, przygotowywali u nas „kaszubskie ruchanki”- drożdżowe racuchy z jabłkami. Jak widać wiele sie u nas dzieje. By the way… to spełnienie marzenia.

17457537_1677988679168690_5736299643786900317_n
Jak wyglądał proces otwierania restauracji?

To jak wygląda dziś restauracja jest efektem kilkunastu lat planów i przemyśleń. Kuchnia – jej wyposażenie, a także stoliki, ilość miejsc, rozwiązania funkcjonalne – to wszystko „działka” mojego męża, który gastronomią zajmuje się od 17 lat. Chętnie tworzył to miejsce, a ja jeszcze chętniej korzystałam z jego doświadczeń.

Co najbardziej zaskoczyło Panią na tym etapie? Co okazało się największym kłopotem na starcie? 

Procesy formalne, pozwolenia, koncesja, odbiory to zawsze trochę trwa i wymaga cierpliwości i stoickiego spokoju. W piwnicy naszej kamienicy mieści się bar piwny, więc z koncesją nie mieliśmy kłopotu. Sąsiadów mamy bardzo wyrozumiałych i miłych, ale sami też staramy się być dla nich niezbyt uciążliwi. Z resztą, od lat obserwuję prace mojego męża, a także staram sie mu pomagać w miarę własnych umiejętności i zdolności, co pomogło mi uniknąć zaskoczenia i błędów na etapie otwierania By the way…, choć oczywiście nie wszystkich.

IMG_3496


Jak przebiegał proces budowania restauracji – zespołu, menu itp. Działałaliście według biznesplanu, czy jednak zdaliście się na freestyle?

To był zdecydowanie freestyle – założenia sobie a rzeczywistość sobie. Najprościej było z kuchnią. Od początku wiedziałam, że musi to być kuchnia polska, oparta na tradycyjnych smakach i produktach. Smaki znane z kuchni babci i receptury ze starych książek kulinarnych to nasz klucz do pysznych dań, dlatego tak istotną rzeczą w naszej restauracji jest sezonowość produktów i menu zmieniane wraz z porami roku. Szef Kuchni Damian Białkowski to człowiek, który całe swoje życie związał z gastronomią. Od lat z powodzeniem pracuje i zdobywa kolejne doświadczenia i nowe umiejętności. Nie bez znaczenia dla jego pracy jest 8 lat które spędził na Islandii, będąc szefem kuchni w jednej z najsłynniejszych tamtejszych restauracji. Swoje umiejętności z powodzeniem przenosi dziś na grunt kuchni polskiej, tworząc dania smaczne, apetyczne i niebanalne. Mamy wspólną wizję co do kierunku i kształtu kuchni By the way, co owocuje pysznymi daniami i zadowoleniem Gości.

17426124_1676511289316429_7550532016594865458_n


W jaki sposób na nowe miejsce zareagowali mieszkańcy? 

Znajdujemy się w ścisłym centrum, przy głównej ulicy, w sąsiedztwie Urzędu Miejskiego, niedaleko przystanku kolejki SKM. Odwiedzają nas jednak przede wszystkim sąsiedzi i mieszkańcy Gdyni, bo właśnie dla nich przede wszystkim jesteśmy. Turyści dopiero przyjadą (śmiech).

17264723_1675742622726629_6789112428075197227_n


Warszawska gastronomia narzeka na brak osób do pracy, wiele z nich nie dociera nawet na rozmowę, bo ofert na rynku jest chwilowo więcej niż pracowników, więc sytuacja na rynku jest odwrotna niż przed kilkoma laty. Czy podobnie jest u Was? Macie kłopot z dobraniem personelu? 

Nasz zespół jest kompletny, a tworzący go ludzie – młodzi i chętni do nauki. Młodzi, zdolni kucharze, świetne, uśmiechnięte kelnerki i barman „magik”, tworzący własne receptury i drinki. Taki zespół to skarb! Dlatego trzeba mu stworzyć jak najlepsze warunki do pracy, wtedy zadowolenie będzie obopólne.

Co poradziłabyś osobie, która zabiera sie za otwarcie własnej restauracji?

Porzuć marzenia o byciu „restauratorem”, nastaw sie na długą i trudną drogę, ciężką pracę i wiele wyrzeczeń. Znajdź dobrych, wiernych przyjaciół, którzy poklepią Cię po ramieniu, dodadzą otuchy i powiedzą ”dasz radę! kto jak nie ty?!”. Początki będą trudne, zniechęcające, ale zadowolenie Gości, pozytywne opinie i pełna restauracja wynagradzają wszystko.