Zielona oaza w centrum miasta – ORZO People Music Nature

Aioli nowe miejsca Orzo polecamy restauracja Warszawa

Kuchenne rewolucje nie dziwią, o ile dotyczą lokali o złej sławie, nierentownych czy źle zarządzanych. Zaskakują jeśli dotyczą tych najlepszych. Dlatego warszawiacy wstrzymali oddechy ze zdziwienia, kiedy z ruchliwego Placu Konstytucji zniknął szyld znanej, lubianej i zawsze pełnej ludzi restauacji Aioli. W jej miejsce pojawiło się tajemnicze ORZO, a na mieście pojawiła się plotka, że to nowa, jeszcze lepsza odsłona tego miejsca, a nie zupełnie nowy koncept.
O niespodziewanej metamorfozie rozmawiamy z odpowiedzialnymi za zmiany Maćkiem Żakowskim i Weroniką Lewandowską. 
 1-3

Przez kilka dobrych lat karmiliście Warszawiaków w dwóch kultowych lokalizacjach – przy ul. Świętokrzyskiej i przy Placu Konstytucji. Dwa miesiące temu zaskoczyliście wszystkich zmianą – lokal na Placu Konstytucji przeszedł metamorfozę, nazywa się inaczej, inaczej wygląda. Skąd ta zmiana i co za nią idzie?
Faktycznie, restauracja na Placu Konstytucji przeszła gruntowną, ale naturalną metamorfozę. Jego nowa odsłona – ORZO People Music Nature – jest odpowiedzią na zmieniające się gusta i upodobania kulinarne Polaków. To naturalnie gościnna miejska przestrzeń i przepyszna kuchnia pełna zdrowych składników. Zależy nam na tym, by każdy czuł się tu dobrze. Poprzedni koncept miał już 5 lat, w tym czasie wiele trendów zdążyło się już zdezaktualizować, chcieliśmy być częścią tej rewolucji, dostosować się do wszechobecnych zmian. W ORZO menu jest trochę inne – lżejsze i jeszcze bardziej naturalne. Duży wpływ na kierunek zmian miała sama lokalizacja. Plac Konstytucji to bardzo charakterystyczne i ważne dla miasta miejsce. Projektowany był z myślą o defiladach, koncertach, spotkaniach Warszawiaków. Miał być miejscem tętniące życiem, jednak coś poszło nie tak, a plac pełni dziś funkcję wielkiego, smutnego parkingu dla reszty miasta. Chcielibyśmy, aby miejsce to odżyło i nabrało pierwotnego przeznaczenia, a od siebie dodajemy coś ekstra – aspekt ekologiczny. Powietrze w dużych miastach jest bardzo zanieczyszczone, a poziom smogu przekracza wszelkie dopuszczalne normy, dlatego też wnętrze ORZO wypełniliśmy roślinami oczyszczającymi powietrze, m.in. z rakotwórczych ksylenów. Zieleń w ORZO daje nie tylko odpocząć oczom, ale realnie wpływa na jakość powietrza i komfort naszych gości.
 ORZO00047
Brzmi jak oaza, w której można złapać oddech od miejskiego zgiełku.
Dokładnie taki był nasz zamiar. Dzięki specjalnie zaprojektowanej zieleni powietrze w ORZO jest o wiele lepsze niż na zewnątrz.
Co jeszcze zmieniliście?
Odświeżyliśmy wnętrze, dodaliśmy więcej światła, lekkości, bardziej naturalnego charakteru. Dzięki temu ORZO jest lżejszą i świeższą wersją poprzedniego konceptu. Został także stworzony mural przez Jana Kallwejta, z którym współpracujemy od samego początku.
 17
Jakie zmiany wprowadziliście w kuchni?
Na pewno, podobnie jak wnętrza, menu również stało się lżejsze. Cała nasza rewolucja kulinarna wyszła od włoskiego makaronu orzo. To wspaniały, niesamowicie chłonny makaron w kształcie ziarenek ryżu, który można wykorzystywać na różne sposoby – podajemy go w formie carbonary, smażymy jak ryż, z kimchi i krewetkami na ostro, dodajemy do sałatek. Poza tym w menu pojawiły się lżejsze pozycje i propozycje zdrowych śniadań. Żelazne punkty naszego menu są niezmienne, nadal serwujemy pizzę, burgery, kanapki, ale nabrały one innego, zdrowszego charakteru i bardziej nowoczesnej formy. Jest np. pizza z carpaccio czy krewetki z popcornem. Osobiście uwielbiamy nasz włoski ramen – na szynce prosciutto ze spaghetti, podawany z włoskim boczkiem świątecznym, czyli porchettą.
 taca

Wiemy już co się zmieniło, a co zdecydowaliście się zachować? 
Zmieniliśmy wnętrza, ludzie pozostali Ci sami. Tadeusz Muller, kitchen concept manager, pracuje z nami jeszcze od czasu początków przy Świętokrzyskiej, gdzie wymyślił nowatorskie, jak na tamten moment, sposoby podawania dań, np. serwowanie frytek w… doniczce. On był pierwszą osobą w Polsce, która podeszła do tego tematu w tak świeży i wcześniej nieznany sposób. Wiele lokali inspirowało się później jego pomysłami. Tadeusz jest bardziej designerem niż szefem kuchni, wymyśla niezwykłe sposoby prezentacji jedzenia, w świetny sposób je stylizując, co spotyka się z entuzjastycznym odbiorem naszych gości. W ORZO pozostała cała kadra, kelnerzy i managerowie – ludzie są ci sami, tylko ubrani w nowe barwy.
 ORZO00052

Jakie są Wasze plany rozwoju, czy powstaną nowe lokalizacje ORZO?
Tak, poza Warszawą Orzo jest już obecne w Krakowie, przy Lipowej 4a. Planujemy nowe otwarcia – w Poznaniu, we Wrocławiu i w Warszawskiej Wytwórni Wódek Koneser na Pradze. Koneser będzie bliźniaczą wersją Placu Konstytucji.
Zmiana, którą przeprowadziliście zbiegła się z 5-leciem lokalu przy Świętokrzyskiej? Czy kierowaliście się starą zasadą w gastronomii, że co 5 lat konieczna jest gruntowna zmiana w lokalu? 

To raczej przeterminowana mądrość (śmiech). Nie warto do tego podchodzić na sztywno, a zmiany powinno się wprowadzać, jak tylko zajdzie taka potrzeba. Obecnie gastronomia zmienia się bardzo dynamicznie – myślę że te 5 lat jest już nieaktualne. Modyfikacje powinno się wprowadzać w życie znacznie częściej, choć są też lokale, które nie potrzebują ich wcale. Trzeba być elastycznym i reagować na potrzeby rynku i opinie gości.