
Zmiany klimatu a gastronomia. Jak temperatura wpływa na nasz biznes.
Mało kto pamięta tak długie i gorące lato. Ciepło jest w zasadzie od początku kwietnia, i mimo końcówki wakacji, temperatury ani myślą by odpuścić. Zmiana klimatu to nie wymysł ekologów – to fakt, przed którym stoimy jako ludzkość, ale też jako przedsiębiorcy. Z jej konsekwencjami zmierzamy się na co dzień.
Za główną przyczynę dynamicznych zmian klimatu na świecie podaje się zwiększenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Wpływa to na wzrost średniej globalnej temperatury, co z kolei stanowi realne zagrożenie dla ekosystemów i ludzi. Czym to skutkuje w praktyce? Coraz częstsze powodzie i susze, podnoszenie się poziomu wody w oceanach oraz rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych to tylko niektóre ze skutków zmiany klimatu, które zagrażają życiu milionów ludzi. Na co dzień zmiana klimatu to niepozorny wzrost temperatury o 1°C, jednak w szerszej i dalszej perspektywie to zagrożenie dla życia roślin, zwierząt i ludzi.
Jak klimat wpływa na branżę gastronomiczną?
Nie sposób zignorować pozytywnych stron zmiany klimatu. Wyższe temperatury to dłuższy sezon i wyższe obroty. Cieplejsze dni i wieczory zachęcają do spędzania czasu na świeżym powietrzu, na którym wszystko smakuje lepiej – zimne piwo, kawa, kanapki, lunche, drinki. Zazwyczaj do tej pory już we wrześniu, razem z krótszymi dniami, nastawały znacząco niższe temperatury, co zatrzymywało gości w domu. Jesienią i zimą lokale odnotowują znacznie niższe obłożenie, ponieważ razem z pogodą ulatnia się motywacja do wyjścia z domu. W tym roku lato nie tylko wcześniej się zaczęło, ale też później się kończy, tak gorącego końca sierpnia i początku września nie pamiętają nawet nasze babcie. Prognozy na najbliższe miesiące są zaskakująco dobre – bardzo ciepło ma być jeszcze w październiku. Jedno jest pewne – właściciele lokali gastronomicznych będą z tego faktu zadowoleni.
Co w takim razie może martwić? Ciepłe lato to niestety wizja ciepłej zimy. Plucha, błoto, roztopy to nadal zbyt słabe warunki na ożywienie ruchu i częstsze wypady na miasto. To przede wszystkim możliwy kryzys branży turystycznej i gastronomicznej w polskich górach, które już teraz boją się zbyt małego obłożenia. Taki stan rzeczy będzie utrzymywał się do czasu aż cała branża dostosuje się do nowych warunków – jeśli ośrodki narciarskie będą odpowiednio naśnieżać stoki, jest szansa, że ilość gości będzie nawet większa niż obecnie.
Zmiany klimatyczne to jednak coś więcej – odczujemy to na własnej skórze, kiedy na półkach i w lokalach zacznie brakować ulubionych produktów. Problem dotyczy między innymi producentów wina. Wyższe temperatury i stężenie CO2 wpływają na zmianę smaku samych winogron, ale też sprzyjają rozwojowi szkodników. Zmiany klimatu objawiają się też w niektórych rejonach poprzez natężenie gwałtownych ulew i opadów gradu, które niszczą całe uprawy w zaledwie kilka minut. Producenci walczą ze zmianami na różne sposoby, ale największą nadzieję upatrują w nauce i zaawansowanych technologiach (genetyka, systemy ostrzegawcze). Jeśli one zawiodą, konieczne będzie przeniesienie niektórych winnic, co będzie bardzo skomplikowanym i w wielu przypadkach nierealnym przedsięwzięciem.
Wysokie temperatury i dwutlenek węgla zagrażają innemu napojowi, bez którego wielu nie wyobraża sobie życia. Naukowcy z Kanady straszą – do 2050 roku plantacje kawowca zmniejszą się o połowę, a do 2080 zupełnie przestaną istnieć. Winy należy szukać w globalnym ociepleniu oraz wynikających z niego coraz groźniejszych chorobach, które wywołują grzyby czy szkodniki, np. kornik kawowy. Czas pokaże czy klimat wykończy kawę. Skutki jej zniknięcia najdotkliwiej odczuje branża, w której pracuje ponad 120 milionów ludzi…
Te mało optymistyczne prognozy, to oczywiście przypuszczenia, poparte jednak naukowymi badaniami i setkami lat obserwacji. Tego, czy ocieplenie klimatu się utrzyma, w stu procentach nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w żaden sposób nie zanosi się jednak, by proces ten się zatrzymał. Rok 2018 jeszcze się nie skończył, ale patrząc na ostatnie lata – tendencja się utrzymuje a nawet wzrasta. Lata 2016 i 2017 były najcieplejszymi w historii pomiarów, czyli od końca XIX wieku. W ubiegłym roku średnia globalna temperatura wyniosła 14,7 stopnia Celsjusza na powierzchni ziemi – o 1,2 stopnia Celsjusza więcej od najwyższej średniej rocznej w epoce przedindustrialnej. Ubiegły rok był nieznacznie chłodniejszy niż rekordzista, rok 2016, ale gorętszy niż rok 2015.